A może by tak jednak zafortepianić?

17 lutego, 2021
A może by tak jednak zafortepianić?

Dzisiaj dla wszystkich, którzy miewają “po kokardę” i czują, że doszli do ściany. Weźcie sobie z tego co potrzebujecie. Owocnych przemyśleń wam życzę😀

A może by tak jednak zafortepianić?

Kiedy przychodzi taki dzień, że gubię w niewyjaśnionych okolicznościach i bez mojego świadomego udziału 1,5 litrową butelkę wody, a wielokrotne przekopanie domu, samochodu i pamięci, nie daje nic, a pragnienie doskwiera. Kiedy odczuwam irytację połączoną ze złością na siebie i na świat, no bo jak do cholery można zgubić wodę?! Kiedy z niechęcią patrzę na kolejne popędzające maile, no bo już, no bo natychmiast, no bo na zeszły tydzień najlepiej! Kiedy w natłoku spraw i zdarzeń, zaczynam powątpiewać w swoją sprawczość i się nadawanie. Kiedy mam ochotę schować się pod kocem, albo zakopać cztery metry pod ziemią i przekimać do wiosny. Kiedy po prostu zwyczajnie mam wszystkiego po kokardę…
Był ciepły letni dzień, dawno temu. W tym mieście była tylko jedna księgarnia, do której książki przywożono raz na jakiś czas. Często widywało się tam dzieci z nosami przyklejonymi do wystawy, na której można było zobaczyć nie tylko książki, ale też pudełka z grami planszowymi, kolorowe kredki, kalendarze z kotami, plakaty, komiksy i inne cudowności. Tam właśnie zaczyna się ta historia w dniu, w którym pewna dziewczynka wypatrzyła wśród stosów gazetek i cienkich książeczek kolorową okładkę z zieloną obwódką i czterema dziwnymi postaciami – chudzielcem w kapeluszu, grubasem w futrzanej czapce z ogonem, staruszkiem z obfitą siwą brodą i z meksykańska przyodzianą kobietą. Oczywiście stała się szczęśliwą posiadaczką tegoż wydawnictwa, które okazało się źródłem prawd życiowych i inspiracji. Do czegóż to? A do tego, aby nie rezygnować, poszukiwać, poznawać, zawsze z ciekawością podchodzić do ludzi i świata, ćwiczyć wielokierunkowe i abstrakcyjne myślenie i wreszcie aby pamiętać, że w życiu ważne jest przyjęcie odpowiedniej perspektywy. Zapytacie co stało się z tą dziewczynką? Dorosła! Ba! Nawet bardzo. Pracuje, zmienia świat, dzieli się swoim czasem i wiedzą, pomaga jak umie, dba o rodzinę i przyjaciół, stara się wszystko robić jak najlepiej. No i oczywiście nie zawsze jej się to udaje, wtedy bywa, że się załamuje, czuje się przytłoczona swoimi problemami, traci energię i chęć do działania. Wiecie co pomaga jej w takich sytuacjach? Rozmowa pewnego słonia z niejakim Bąbelkiem na tematy jakże życiowo – filozoficzne:
„Słoń: Rozmyślam nad tym, jak to jest, że o ile mogę zasłonić ten oto fortepian, o tyle sam siebie w żaden sposób nie mogę zafortepianić.
Bąbelek: Przyjacielu, czym ty się martwisz!!!!! Twoje kłopoty wydają się mizerne w porównaniu z kłopotami wiewiórki, która nie może zawiewiórczyć fortepianu, siebie zafortepianić, nie mówiąc już o zasłonieniu fortepianu przez wiewiórkę… Oto przykład twojej korzystnej sytuacji. Tutaj możesz zasłonić trąbkę, a potem na niej zatrąbić, albo zasłonić bęben, a później na nim zabębnić.
Słoń: Czyli, że w zasadzie mogę sobie także zafortepianić.”***
Ergo: to co nam się wydaje, że jest, z drugiego końca może wyglądać zupełnie inaczej.
A ty z którego końca patrzysz?
*** cytat pochodzi z „ Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa” Tadeusza Baranowskiego.

Nie czekaj dłużej. Zacznij wytyczać własną ścieżkę już dziś!

Skontaktuj się ze mną!

15 + 7 =